To była druga rozprawa dotycząca Bartłomieja B. Wygłoszono na niej mowy końcowe. Prokurator Grzegorz Kryk domagał się dożywotniego pozbawienia wolności Bartłomieja B. Mówił m.in. o tym, że oskarżony miał czas na kalkulację, że zaatakował od tyłu, że działał z premedytacją zabijając ojca i brata. Powoływał się też na opinię biegłych , która wykazała, że Bartłomiej B. miał zdolność odróżniania dobra od zła.
Obrońca podnosił, że oskarżony był niekarany, sam zadzwonił policję, nie torpedował rozprawy i żałował. Bartłomiej B. przeprosił, przyznał, że dokonał "strasznej zbrodni"i zastrzegł, by nikt nie brał z niego przykładu.
Sąd pierwszej instancji skazał oskarżonego na 30 lat pozbawienia wolności. Jest to kara łączna za dwa zabójstwa, ucieczkę ze Szpitala Psychiatrycznego i kradzieże aut. Bartłomiej B. musi odsiedzieć 20 lat. Po tym czasie może ubiegać się o warunkowe zwolnienie. Sąd w uzasadnieniu wyroku mówił między innymi, o tym, że sprawstwo oskarżonego nie budzi wątpliwości, ale dożywocie byłoby zbyt surową karą. Powołał się na okoliczności łagodzące m.in niekaralność czy zachowanie oskarżonego po popełnieniu przestępstwa. Sąd liczy na poprawę oskarżonego. Bartłomiej B. dziękował za "daną mu szansę".
Kara 30 lat pozbawienia wolności jest najsurowszą karą terminową.
Wyrok jest nieprawomocny. Obrona zapowiedziała apelację. Zażalenie zapowiedział prokurator.