Funkcjonariusze zamojskiej Straży Miejskiej każdego dnia monitorują tereny i miejsca, gdzie zazwyczaj przebywają bezdomni. Niska temperatura za oknem jest szczególnie niebezpieczna dla osób bez dachu nad głową . Strażnicy chcą zapobiec tragedii. O szczegółach działań- Komendant zamojskiej Straży Miejskiej- Marian Puszka.
- Kiedy pojawia się zima , zaniżone temperatury i niekorzystna aura to działamy. Najpierw robimy rozpoznanie sytuacji, chociaż ją dobrze znamy, ale stale patrzymy czy nie przybyły nowe osoby, którymi trzeba się zaopiekować. Dokonujemy swoistej inwentaryzacji zagadnienia i oczywiście natychmiast rozpoczynamy patrolowanie i interesowanie się tymi osobami, ich losem i udzielaniem im pomocy.
Bezdomni koczują głównie na terenie ogródków działkowych, część z nich już się przeniosła , jest też sporo osób samotnie mieszkających, do których zaglądają strażnicy.
- Wiemy, że bezdomni są na ogródkach działkowych, część z nich już jest u znajomych w obrębie starówki. Znane są nam również adresy osób samotnych często bezradnych- my ich odwiedzamy. W całym mieście mamy ten problem.
Strażnicy głównie rozmawiają z bezdomnymi i przekonują do opuszczenia działek, reakcja ich jest jednak różna.
- Nasze działania polegają na rozmowach, zachęcamy do skorzystania z pomocy Schroniska im. Brata Alberta. Reakcja jest bardzo różnorodna, niektórzy nie chcą inni bardzo chętnie korzystają z takiej możliwości.
Mundurowi niezmiennie monitorują sytuację i reagują na bieżąco.
- W miejscach, które wizytujemy przebywają ich stali bywalcy. Bezdomnych jest nawet kilkunastu. Obserwujemy ich sytuację i jak ktoś nowy się pojawi to też się nim interesujemy.
Obecnie na terenie Zamościa jest około dwudziestu bezdomnych w wieku" wyższym niż średni".
Niezmiennie zamojska straż miejska prosi o kontakt w przypadku kiedy wiemy, że ktoś siedzi zmarznięty na ławce, mieszka samotnie , przebywa w pustostanach czy w nieogrzewanych domach. Nasz telefon może uratować ich życie.