Była chłodna i ponura sobota, której kolorów dodawały jedynie powiewające biało-czerwone flagi, kiedy Dzień Niepodległości na komendzie zamojskiej policji zakłóciło nietypowe zgłoszenie.
– Wynikało z niego, że do jednego ze skrzyżowań w Nieliszu zbliża się furmanka zaprzęgnięta w dwa konie. Nie byłoby w tym zgłoszeniu nic dziwnego, gdyby nie dodatkowa informacja – o śpiącym woźnicy – relacjonuje aspirantka sztabowa Katarzyna Szewczuk z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Jeszcze zanim policja postanowiła sprawdzić, czy bajka o śpiącym woźnicy dzieje się naprawdę, telefon zadzwonił po raz drugi. I donosił, że w Nieliszu doszło do kolizji z udziałem pojazdu zaprzęgowego. Wg ustaleń miejscowego posterunku, woźnica faktycznie zasnął, a do stłuczki doszło dlatego, że konie zdane wyłącznie na siebie w pewnym momencie skręciły w lewo, zahaczając wozem o wyjeżdżającego z parkingu opla.
Po drugiej stronie stłuczki siedział 57-letni kierowca z gm. Szczebrzeszyn. Był trzeźwy, czego nie można powiedzieć o 37-letnim sprawcy zamieszania. Badania na zawartość alkoholu wykazały, że we krwi miał niespełna 5 promili.
Właśnie ten wynik sprawił, że mężczyzna musi czekać na następne – decyzję sądu w sprawie kierowania zaprzęgiem w stanie nietrzeźwości, spowodowanie kolizji drogowej i poruszanie się tym pojazdem po drodze publicznej bez wymaganego oświetlenia.