Lato. Jest ciepło. Szukamy odpoczynku na świeżym powietrzu. Być może z tego założenia wyszło dwóch mężczyzn w wieku 21 i 34-lat, którzy w ostatnim czasie postanowili wybrać nad zalew w Zamościu. Nic w tym dziwnego. Jest jednak jedno, ale… i to nie zdrowe.
- Sierż. Anna Borowicz i sierż. szt. Paweł Przytuła, kontrolując rejon akwenu, zauważyli mężczyznę odpoczywającego na leżaku, który na ich widok pośpiesznie chciał coś przed nimi schować. Jego zdenerwowanie nie umknęło uwadze mundurowych. Szybko wyszło na jaw, czym było ono spowodowane – informuje aspirant sztabowy Katarzyna Szewczuk z zamojskiej policji.
Narkotyki w „śniadaniówce”
Jak relacjonuje policja, 21-latek chciał ukryć szklaną lufkę. Funkcjonariusze nie znaleźli przy nim narkotyków, ale leżący obok plecak, do którego się nie przyznawał. - Właściciel plecaka był nieopodal. Początkowo również zaprzeczał, aby stanowił on jego własność. Jednak znalezione w plecaku dokumenty zaprzeczały twierdzeniom mężczyzny – przyznaje zamojska policja.
Co się okazało? W plecaku policjanci znaleźli „biwakowy” asortyment: dużą ilość gotówki, elektroniczną wagę i pudełko śniadaniowe z blisko 30 porcjami dilerskimi różnych narkotyków.
Takie „śniadanko” przygotował sobie 34-latek!
- W trakcie przeszukania mieszkania 34-latka odnaleźli kolejne narkotyki. Środki te zostały zabezpieczone, dzięki czemu nie trafiły do obrotu. W efekcie działań policjantów na rynek nie trafiła marihuana, mefedron i amfetamina, z których można było wytworzyć blisko 1800 porcji dilerskich - informuje aspirant sztabowy Katarzyna Szewczuk.
Mężczyźni trafili do policyjnego aresztu. 34-latek usłyszał zarzuty. Decyzją Sądu Rejonowego w Zamościu został tymczasowo zatrzymany na trzy miesiące.