- Po uzgodnieniu z Powiatowym Lekarzem Weterynarii zapytano nas czy przyjmiemy taki transport raków zgodziliśmy się i po prostu je do nas przywieźli. Teraz staramy się zapewnić im jak najlepsza opiekę jaką potrafimy. To jednak zwierzęta które bardzo trudno jest hodować. Zwłaszcza w takich dużych ilościach.
-To jest dla nas nieprzyjemna sytuacja- dodaje Grzegorz Garbuz
Zwierzęta, które są przemycane do hodowli to przemytnicy starają się zachować w miarę sensowne warunki, żeby tez zwierzęta przeżyły. W przypadku raków które mają się bardzo szybko znaleźć na talerzu to jest kwestia tylko tego, żeby raki przeżyły kilka godzin transportu. Często takie raki są bardzo umęczone i my możemy im tylko pomóc godnie pożegnać się z tym światem.
Raki z przemytu trafiają do zamojskiego zoo, średnio kilka razy w ciągu roku.