Według przedsiębiorców, metalowy płot, który pojawił się od poniedziałku zasłania ich lokale i utrudnia dotarcie do nich.
- Wszyscy nas mijają, tylko Ci, którzy zbłądzą to przyjdą i pytają jak wyjść. Zostaliśmy bez klientów, nikt na nas uwagi nie zwraca. Nie było informacji, że aż tak to będzie wyglądało, że ten ruch będzie aż tak utrudniony. Liczymy na to, że po spotkaniu chodnik będzie tak wygrodzony by ludzie nas widzieli i by Ci piesi mogli do nas jakoś dojść. Na razie nic się nie dzieje więc ruch mógłby być jeszcze otworzony.Nikt naokoło nie będzie specjalnie szedł, żeby coś tutaj kupić. Dzisiaj jest pusto, ani jednego klienta nie ma a czynsz trzeba płacić - tłumaczy Pani Aleksandra.
- Jesteśmy mieszkańcami i chcemy, żeby o nas dbano i nas informowano. Odsyłają nas od internetu. Ogrodzili nas. Wszyscy którzy chodzą muszą wkoło iść prawie do ronda tam gdzie jest kościół Franciszkanów albo tu za rondo od świętej Katarzyny. To jest absurd. Jest tutaj potrzebny jeden korytarz przejścia, który jest korytarzem ruchomym i przesunąć ten płot bo my się czujemy jak w więzieniu- mówi Pan Krzysztof.
Rozmowa przedsiębiorców z przedstawicielami władz miasta i realizatorem przebiegła w burzliwej atmosferze. Władze tłumaczyły, że inwestycja musiała zostać wygrodzona ze względu na bezpieczeństwo pieszych.
Skutkiem rozmów było odrzucenie proponowanego mobilnego przejścia ale złożenie przez dyrektora Wydziału Inwestycji Miejskich i Zamówień Publicznych- Stanisława Flisa propozycji do realizatora inwestycji by włączyć czasowo, "jak najdłużej" chodnik prowadzący od ronda przy Parku Miejskim do Placu Stefanidesa. Realizator inwestycji przyznał, że rozważy taką propozycję. Jutro ma zostać podjęta decyzja w tej sprawie.