Tak jest na przykład w biłgorajskim szpitalu.
- Głównie brakuje lekarzy zakaźników i anestezjologów. Lekarzy anestezjologów jest mało, tylko oni mają kompetencje do tego by leczyć przy użyciu respiratorów. Jest strasznie trudno pozyskać anestezjologów. Zwykle pracują w dużych ośrodkach, a do szpitala powiatowego trudno jest pozyskać dobrego anestezjologa. Zakaźników jest 400 w Polsce. Jest to zbyt mała liczba. Są to albo osoby, które są już zaangażowane w pracę na innych oddziałach albo są po 60- roku życia, często w wieku emerytalnym a jeszcze nadal pracują - mówi Dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Biłgoraju - Tomasz Kwiatkowski.
Braki w personelu odczuwają pracujący tam specjaliści.
- Braki kadrowe skutkują tym, że ci, którzy pracują są przeciążeni pracą. To jest ciężka praca, w kombinezonach, ze środkami ochrony osobistej, konieczność obstawienia dyżurów. Ten personel pracuje więcej niż przewidują normy - dodaje Tomasz Kwiatkowski.
W biłgorajskim szpitalu znajduje się jeden oddział covidowy. Leży na nim 30 pacjentów.
Nieco lepiej jest w szpitalu w Tomaszowie Lubelskim.
- Na dzisiaj jesteśmy wystarczalni, natomiast około 40 procent naszych lekarzy znajduje się w wieku emerytalnym lub przedemerytalnym, na granicy odejścia. Za kilka lat będzie dramatyczny niedobór. W dniu dzisiejszym wszystkie oddziały są zabezpieczone. W ostatnich latach przyszły trzy młode osoby, jest też kilku rezydentów, być może zostaną u nas. Stworzyliśmy umowę stypendialną z Panem Starostą. W tej chwili dwie osoby podpisuje umowy. Po trzecim roku dostają stypendium i po zakończeniu studiów zostaną u nas w pracy - mówi Dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnejw Tomaszowie Lubelskim - Andrzej Kaczor
W tomaszowskim szpitalu funkcjonują oddziały covidowe na Oddziale Obserwacyjno-Zakaźnym dla Dorosłych, Oddziale Obserwacyjno-Zakaźnym Dziecięcym, Geriatrii z Interną i Reumatologii i Oddziale intensywnej tearpii. W sumie jest tam 75 łóżek.